Wszystkie teksty zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki bloga. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie ich bez zgody autorki jest zabronione.
(Dz. U. z 2000r., Nr. 80, poz.904)

środa, 15 sierpnia 2012

Sehnsucht!

Czy słyszysz głosy gęsi w oddali? Serce rozrywa się, gdy przyroda śpiewa.
Lustro wody odbija Niebo i Ciebie. Pochylam się. Taka niewyraźna postać. Rzucam kamienie, kreślą one kręgi na wodzie. Chciałabym się utopić, by pójść na dno. Ognisko się żarzy. O- głodne serce mam. Rozerwanam w pół.
Kładę dłoń na starej pajęczynie. Czy wierzę? Kiedy wyrywam kępki traw, taka brązowa ziemia wokół mnie. Zielonymi dłońmi wycieram kąciki ust. Smak ziemi jest taki… przyjemny. Spadam po raz kolejny w przypomnienie.
…kiedyś miałam muszelkę z nierozwiniętym ptakiem. Przecież trzepotał, ale udawałam, że nie słyszę kwilenia.
Ból własnego buntu. Ból własnego świata. Słyszę tylko odległość. Morski szum.
Chciałabym stracić rzeczywistość, lecz wyrywa mi się przez palce. Przesypuje wraz z wieczornym piaskiem.
Już. Wracam. Zmywam grudki ziemi, mam czystą twarz. Nie-swoją twarz.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Koniec czasu

Ziemia rozpołowiła się, a ja zostałam pomiędzy. Włosy miałam rozwiane i szłam w niepoznanym kierunku. Chciałam stanąć przed Panem Stworzenia i zarazem bałam się. Kiedy idziesz między przepaścią, a przepaścią, ziemia rozplata się i staje się rozwichrzona- groźna, Ty tez nie jesteś tą sama sobą.
Gdy ostatnim razem się spotkaliśmy, piekliśmy razem ryby przy ognisku. On pytał: „Miłujesz mnie?” Milczałam chyba. Nie pamiętam. On spojrzał mi w oczy, aby pozostawić tam Swoją Twarz. A kiedy dałam się poznać, On zaintonował Pieśń nad Pieśniami.
Jeszcze wtedy byłam na Ziemi i nie umiałam śpiewać.
Teraz poczułam przypływ mocy, głosu i słuchu. Chciałam Mu śpiewać, czekałam tylko na pozwolenie. Szłam, a Ziemia otwierała swoje pieczary. Anioły wyciągały do mnie ręce- ze strony prawej nieśmiało, ze strony lewej- nalegając. Umykałam. Wtuliłam w siebie białą szatę, na której anioły z lewej strony zostawiły ślady palców.
Biegłam ku krańcowi czasów.  Tam miał czekać na odpowiedź On, który zadał pytanie na początku wieków. Na moją odpowiedź.
Nie było już ogrodów ani pustyń, tylko niebo ze spadającymi gwiazdami. Chciwe ręce upadłych aniołów łapały te ogniste błyskotki. Upajały się katastrofą, a kolejne dusze niespostrzeżenie umykały.
Zamykałam i otwierałam oczy. Blask słońca był tak piękny, że brakowało mi sił, by na nie patrzeć.
On czekał.
On czekał.                                                                               
Czekał.