Wszystkie teksty zamieszczone w tym blogu są wyłączną własnością autorki bloga. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie ich bez zgody autorki jest zabronione.
(Dz. U. z 2000r., Nr. 80, poz.904)

piątek, 1 czerwca 2012

Ostatnia róża

Czerwona róża zakwitła z pewnością za późno. Przejmujący chłód, porywisty wiatr i rzęsisty deszcz wyraźnie kontrastowały z jej delikatną naturą. Czerwone płatki kwiatu bezskutecznie próbowały się skulić. Róża nie powinna kwitnąć teraz i płaciła za swoją nieostrożność gorzkim cierpieniem. Ostatnimi siłami wydała tęskne westchnienie, spoglądając w stronę jasnego okna.

Za szybą widoczna była postać młodej dziewczyny o imieniu Emilka. Siedziała ona na starym taborecie i wolno mieszała herbatę. Monotonne brzdąkanie łyżeczki i szklanki dostarczało jej poczucia bezpieczeństwa i stabilności. 
Drżała. Jej wzruszenie, jak i lęk przed rozczarowaniem czynił niemożliwym jakikolwiek ruch. Pragnienie miłości i akceptacji przejmowało do głębi jej wrażliwe serduszko. Przed nią siedziała najcudowniejsza dziewczyna świata- najlepsza przyjaciółka Emilki, Natalia. Niebieskie, jasne oczy śmiało i wesoło zaglądały w mroczną duszę Emilki. Lekko przestraszona Mila nieśmiało cofnęła ręce ze stołu. Miała na nich kompromitujące czerwone blizny- świadectwa własnej słabości i niemocy. Nikt nie chce, aby poznano jego srogie chwile cierpień.
-Miluś- odezwała się Natalia.- Czuję, że mi nie ufasz.
Emilka natychmiast spuściła oczy. Spod przymkniętych powiek wciąż raziło ją przenikliwe spojrzenie przyjaciółki.
-To nie tak- szybko powiedziała.- Nie tak- powtórzyła i umilkła.
Jak wiele czasu potrzebuje człowiek, by zaufać… Mila chciała ufać i wierzyć w ludzką dobroć i bezinteresowność, lecz przeszłość tak bardzo migotała jej przed oczami. Tamte drzwi, pęknięta szyba i głosy z oddali. Nie, nie, to chyba było inne życie. Dziewczyna zacisnęła mocno powieki, lecz nie zdążyła zatrzymać niesfornej, obojętnie lodowatej łzy.
Natalia popatrzyła uważnie na przyjaciółkę. Momentalnie udzielił jej się niepokój. Śpieszyła się tego wieczoru i naprawdę nie miała czasu na fochy Emilki. Czuła, że nie jest jej mówiona pełna prawda. Przykra sprawa. Z pewnym ukłuciem w sercu i skrywaną goryczą Natalia skierowała swoje kroki w stronę drzwi. Pożegnała się krótko i poszła. Emilka została sama.
Długo patrzyła na wycieraczkę przy drzwiach wyjściowych, odczytując z pyłków kurzu ślad stóp swojego gościa. Kiedy jednak nic się nie zmieniło, łącznie z szumiącym za oknem wiatrem i trzaskającymi okiennicami, Emilka podeszła do zlewu i wzięła do ręki talerz.
Wolno myła naczynia, pozwalając sobie na rozmyślania. Nie do końca potrafiła określić, co czuje. Ubranie w słowa tej pustki, która ją od wewnątrz ogarniała, było niemożliwe. Kartki pamiętnika długo pozostaną tak puste, jak i pusta czuła się jego właścicielka. Ból i radość- niemal to samo.
Skurcz żołądka przypomniał Emilce, że nie jadła nic od śniadania.
-Nie będę jeść-rzekła przekornie do samej siebie. Z niczego nie wynikająca rozpacz stała się bronią przeciwko jej samej.

Emilka podeszła do okna i  przytuliła policzek do szyby. W miejscu tym pojawiła się para. Zanim jednak zasłona deszczu i łez przysłoniła jej świat, dziewczyna zauważyła, że czerwona róża straciła wszystkie płatki. Dął tak mocny wiatr.